Kolorowe wnętrza bez kłopotu – Ambarasy

Kolorowe wnętrza bez kłopotu – Ambarasy

Z miłości do koloru zawędrowałam do Redy. Choć ambaras oznacza z francuskiego przeszkodę lub kłopot to Nicole udowadnia, że nie ma to związku. Wyżywa się zdobiąc kolorem, niebanalnymi dodatkami i meblami z prl-u.

Oglądając zdjęcia na instagramie wiedziałam czego się spodziewać, a mimo wszystko byłam bardzo zaskoczona. Zdjęcia z całą pewnością nie oddają tego jak cudownie zaaranżowane są te kolorowe wnętrza. To takie wnętrze gdzie pozornie nic do siebie nie pasuje, a jednak kiedy się przyjrzysz okazuje się, że to wszystko doskonale składa się w jedną całość.

Zanim jednak zrobiło się u Nicole kolorowo i energetycznie był czas zachowawczej szarości. Patrząc na zdjęcia sprzed metamorfoz miałam wrażenie, że właścicielka zapadła wtedy na jakiegoś niezidentyfikowanego wirusa. Choć biorąc pod uwagę aktualnie panującą epidemie koronawirusa to słabe porównanie. Na serio nie wiem co działo się wtedy w głowie Nicole ale dzięki Ci wszechświecie, że jej przeszło. Mam nadzieję, że te kolorowe wnętrza będą dobrym sposobem na ocieplenie dość zimnych prognoz najbliższej przyszłości.

Rybka lubi pływać

Ryby – to one mnie tak bardzo zaintrygowały. Zastanawiałam się, czy miłość do płetwiastych przyjaciół narodziła się z racji bliskości Bałtyku czy może wędkowanie jest tajemniczą pasją. Byłam już trochę nawet przygotowana na ckliwą historię kiedy to bohaterka znajduje na plaży złotą rybkę i ratuje jej życie w zamian za trzy życzenia. Okazuje się jednak, że ryby do wnętrza trafiły całkiem przypadkowo, kiedy Nicole szukała tapety do kuchni – rybny wzór wydał się jej bardzo oryginalny, a potem już poleciało, a w zasadzie popłynęło. Rybne półmiski i talerzyki, uchwyty do mebli, obrazki. Nie wymyśliłabym tego choćbym myślała godzinami. Bez ryb te kolorowe wnętrza zdają się nie istnieć.

Ptaszki ćwierkają, że idzie wiosna

Zaraz po rybach przychodzi pora na ptactwo. Nie jest ono obecne we wnętrzu w tak dużej ilości jednak przykuwa uwagę. Kolorowe ptaszki na lampie, która troszkę zalatuje gotyckim żyrandolem pasują do wnętrza jak wygodne buty – jest idealnie. Z ramy obrazu zerka na nas czerwona papużka, a tuż obok z obrazków spoglądają kolejne. Jeden trochę jakby ukradkiem zza zielonych pędów roślin wiszących z sufitu.

Światło rozjaśnia mrok

Uwagę przyciągają źródła światła, pozornie z innych bajek. Salon z aneksem kuchennych tworzy jedną przestrzeń jednak strefy są tu wyraźne. Między innymi to właśnie lampy je wydzielają. Nad kuchenną wyspą wzorowane na stylu industrialnym i ocieplone pastelowym miętowym kolorem wiszące półmiski. W centrum tego wszechświata wspomniany wcześniej żyrandol rodem z serialu o nastolatce lubującej się w stylu gotyckim. No i na deser docierając do strefy wypoczynkowej mamy cud prl-u – stojąca na drewnianej nodze lampa z mięsistym abażurem z frędzlami. A to jeszcze nie wszystko bo takich pięknych światełek jest tam jeszcze więcej. Przyznacie, że większość społeczeństwa nie wsadziłaby tych lamp razem do jednego domu, a co dopiero do jednego wnętrza. Ja czuję się oświecona tfu – zauroczona 😉

Stare meble – nowe życie

Nie wyobrażam sobie wnętrz Nicole wypełnionych po brzegi meblami z sieciówki choć i takie możecie tam znaleźć. Sama uwielbiam nie tylko kolorowe wnętrza ale przede wszystkim starocie. Jakież to szczęście, że tych staroci i tutaj nie zabrakło. Czechosłowacka kanapa przejechała pół Polski i przeszła lifting zajmując miejsce zaraz obok koleżanki tego samego pochodzenia witrynki. Witrynka nie dość, że cudownie odpicowana – pepitkowa tapeta robi robotę – to wypełniona po brzegi cudownymi filiżankami. Zaraz przy wejściu jeden z pierwszych nabytków – polska komoda z lat 60 zyskała żółte metalowe nogi, które nadały jej lekkości. Szafka pod telewizorem też ma swoje lata, a dzięki malunkom stała się niezwykle oryginalna. Pomarańczowy fotel retro wydaje się być wisienką na torcie. W sypialni także możemy znaleźć starocie – moje serce skradło biurko z krzesłem prosto z prl-u.

Kolorowe jarmarki

Żółta lamperia, tapety w kolorowe wzory, ściany w różnych kolorach i dodatki. To jest coś czego w tych wnętrzach nie brakuje – kolory. Są wszędzie i są tak różne, że w normalnym świecie ich się nie łączy. Tutaj wszystkie grają ze sobą niczym orkiestra symfoniczna. No i te dodatki – jarmark z piosenki to się chowa. Przy tych wszystkich lampach, tapetach i meblach reszta równie kolorowych dodatków mogłaby zniknąć w tłumie. Jednak nie dość, że nie znikają to jeszcze bardziej przykuwają uwagę. Nie da się przecież nie zauważyć pięknego kolorowego wachlarza nad telewizorem lub czerwonego krasnala sporych rozmiarów. Choć od nadmiaru czasem człowieka mdli to zapewniam Was, że te kolorowe wnętrza tego dyskomfortu nie doświadczyłam.

Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz…

Oglądając oryginalne kolorowe wnętrza kreowane przez kobiety zawsze mam z z tyłu głowy pytanie: Co z facetem? Zgadza się, wtrąca, poucza? A może daje wolną rękę, ma to w nosie? Nicole ma to szczęście, że może decydować sama. Na serio robi się problem kiedy musisz konsultować wszystko z partnerem i przekonywać go, że przecież pomalowanie drzwi na różne kolory jest najlepszym pomysłem. Ja uważam, że przecież malowanie ściany co kwartał i zwożenie starych mebli ze śmietników powinno być naturalne i nie mu tu nic do tłumaczenia, ale różnie bywa. W każdym razie tego typu sytuacje Nicole nie dotyczą.

Powrót na górę