Agata i Michał to małżeństwo, które prowadzi biznes pachnący drewnem. Drewno to życie, to historia… dzisiaj poznajmy historię drewnianych dodatków…
Wydawać by się mogło, że pomysł na biznes zrodził się z ogromnej miłości do drewna… Choć rzeczywiście Agata i Michał darzą drewno płomiennym uczuciem, to jednak firma powstała z potrzeby bycia razem. Rzucili się na głęboką wodę, a właściwie między wysokie drzewa i stworzyli miejsce niezwykłe, pachnące miłością i drewnem oczywiście. Kiedy pytam ich czy są momenty kiedy mają siebie dosyć lub kiedy uważają, że ten cały biznes to pomyłka – kiwają przecząco głowami. Zapytani o marzenia odpowiadają, że chcieliby po prostu w tym co robią trwać i być razem. Spoglądałam na nich z niedowierzaniem. Ich dom zdobią na razie w większości przedmioty, które z różnych przyczyn nie trafiły do sprzedaży np. wielki zegar, który postanowił po obróbce się wygiąć. Jak mówią, kiedy urządzali swój dom „drewniane dodatki” jeszcze nie istniały – teraz chcieliby to zmienić tak aby wnętrze bardziej odzwierciedlało ich zamiłowanie do drewna i swojej pracy.
Inspiracją i natchnieniem są dla nich dzieci. Jakiś czas temu przygotowali dla swojego syna Julka parking – zapewne kiedy Majeczka podrośnie otrzyma domek dla lalek, a w najbliższym czasie w planach jest plac zabaw. Rozglądając się próbowałam znaleźć telewizor – bez skutku – „wymieniliśmy telewizor na kominek – miało być na chwilę i już tak zostało”. Choć odkąd wspólnie prowadzą biznes mają znacznie mniej czasu wolnego to spędzają ze sobą znacznie więcej czasu, często wieczorami pracują, planują – kiedy jednak znajdują czas na totalny reset wyłączają telefony i zamykają przed całym światem.
Jeśli chodzi o produkty jakie oferują swoim klientom stawiają sobie poprzeczkę bardzo wysoko, jednak zaznaczają, że to co robią musi sprawiać przyjemność głównie im. Nie podejmują się zleceń, które nie są zgodne z ich gustem, wyobrażeniem czy przekonaniem – to dość rzadkie podejście w dzisiejszym skomercjalizowanym świecie. Każdego dnia uczą się nowych rzeczy, rozwijając nie tylko swój biznes, ale przede wszystkim siebie. Zapytani o ulubiony produkt jednogłośnie odpowiadają – „zegary”! Tylko w salonie wiszą aż trzy – wchodząc zażartowałam, że podobno szczęśliwi czasu nie liczą – po tej wizycie wiem, że prawdziwie szczęśliwi ludzie po prostu cenią każdą wspólnie spędzoną sekundę, bo przecież czas pędzi tak nieubłaganie.
To była cudowna wizyta, wspaniali ludzie i szczęście, które unosi się w powietrzu. Mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę… Tym czasem zapraszam Was kochani – macie okazję odwiedzić Agatę i Michała razem ze mną 😉